Wróć do spisu artykułów

Po tym, jak wynaleziono antybiotyki i promieniowanie rentgenowskie, lekarze (rzekomo w dobrej wierze) uznali, że dotychczasowe osiągnięcia medycyny stały się „przestarzałe”  po czym zamknęli drzwi za doświadczeniem setek lat.

W konsekwencji wzrastają zachorowania na chorobę zwyrodnieniową stawów, cukrzycę, choroby sercowo-naczyniowe, depresję, problemy skórne, bezsenność, i nowotwory. Rozpowszechniają się coraz bardziej, a w ich leczeniu nie ma żadnych postępów. Największy progres nie pojawił się w zakresie rozwiązań, ale w opiece paliatywnej, która pomaga zmniejszać często straszliwy ból, wynikający ze sposobu leczenia oferowanego przez medycynę konwencjonalną. Ludzie aktualnie zjadają coraz więcej leków. Nadmierne ich stosowanie prowadzi do skrócenia życia. Każdy kto skończył trzydzieści lat może być pewien, że jego proces starzenia się będzie przebiegał szybciej niż w pokoleniu jego rodziców. To są nieuniknione skutki stresu, zanieczyszczenia środowiska, wszędobylskiej chemii, i przyjmowania leków wywołujących niejednokrotnie katastrofalne skutki. Niestety antybiotyki niszczą zarówno złe, jak i dobre bakterie. Rozregulowują florę jelitową, osłabiają układ odpornościowy i sprzyjają występowaniu opornych szczepów bakterii. Medycyna naturalna oferuje dziesiątki rozwiązań respektujących naturę, które leczą i wzmacniają organizm. Wśród nich znajdziemy probiotyki, ekstrakt  pestek grejpfruta, propolis (kit pszczeli), olejek eteryczny z oregano, z tymianku. Leki kortykosteroidowe i przeciwzapalne (aspiryna, diklofenak) na stawy tylko maskują problem, a ich działanie jest jedynie tymczasowe. Można skorzystać z naturalnych substancji, takich jak MSM (pozyskiwany z sosny), hakorośl rozesłana (inaczej „czarci pazur”), zielona herbata, kurkuma, wiązówka błotna, boswellia, czepota puszysta, betaina (trimetyloglicyna, pozyskiwana z buraków cukrowych), które zmniejszają ból i pomagają odbudować chrząstkę. Kto cierpi na depresję, może negatywne myśli blokować za pomocą leków, jednak może po prostu brakuje mu niezbędnych substancji do prawidłowego funkcjonowania, np. konkretnych kwasów tłuszczowych, których już nie ma we współczesnej żywności. Można wtedy użyć dziurawca zwyczajnego, różeńca górskiego, pluskwicy groniastej, kozłka lekarskiego, męczennicy, melisy, głogu, chmielu. Obniżenie nadciśnienia lub poziomu cholesterolu za pomocą syntetycznych leków nie obniża ryzyka zawału serca ani udaru mózgu. Można jednak skutecznie obniżyć ryzyko wystąpienie udaru jeśli zmieni się dietę, i zastosuje nanoczateczki leczniczych roślin, aromaterapię i ajurwedę. Podobno niedawno odkryto, że owoce świętego drzewa amla skutecznie zmniejszają nadciśnienie tętnicze. Współczesna medycyna ponosi porażki, bo środowiska naukowe zamknęły się w swoich doktrynach, i nie chcą uznać wyników uzyskiwanych przez stulecia lub tysiąclecia w innych kulturach. Nikt jednak nie może zaprzeczyć, że rośliny lecznicze dają efekty, gdy ktoś na bóle w lędźwiowym odcinku kręgosłupa, czyli trudne do zniesienia bóle pleców, stosuje trędownik bulwiasty; gdy wie o tym, że ginkgo biloba i żeńszeń syberyjski (Eleutherococcus senticosus) poprawiają funkcjonowanie neuronów, lub wie o tym, że babka lancetowata to naturalny sposób na astmę, melisa zaś poprawia jakość życia osobom cierpiącym na zespół jelita drażliwego. Również inne rośliny lecznicze są pomocne w przypadku wielu powszechnie występujących chorób: morszczyn (glon) pobudza czynności tarczycy; modrzew wzmacnia układ immunologiczny – skuteczny w przypadku nawracających infekcji, zwłaszcza schorzeń laryngologicznych (zapalenie uszu, zapalenie zatok, zapalenie krtani i inne); czarna rzodkiew, jastrzębiec kosmaczek, kurkuma chronią nerki, zaś desmodium, ostropest plamisty, dymnica osłabiają niepożądane skutki leków syntetycznych dla wątroby. Jeśli ktoś nie weźmie swojego zdrowia w swoje ręce, to zginie z rąk współczesnej medycyny, bo „system opieki zdrowotnej” stał się ślepą machiną. Lekarz nie zapisze preparatów z nanocząsteczkami uzdrawiających roślin. Chory pozbawiony informacji o tych preparatach domyśli się, że źle zrobił dopiero w trakcie pobytu w szpitalu. Póki co zbyt mało jest w ludziach odwagi, by poszukiwać innych rozwiązań, odwagi, by przestać chodzić ścieżkami oficjalnej medycyny. Tylko nieliczni wiedzą, jaką moc mają preparaty z nanocząsteczkami roślin/ Mają bezcenną wartość, skoro naprawiają to co zepsute niczego nie niszcząc. Niestety lekarz nie powie choremu o wszystkich możliwych metodach z zakresu medycyny alternatywnej, które być może rozwiązałyby jego problemy zdrowotne. Dlaczego ? Bo jeśli zaproponuje alternatywną terapię, to zawsze ryzykuje, że zostanie oskarżony, że nie przepisuje oficjalnie zatwierdzonego leczenia. I choć wydaje się to trudne do uwierzenia, to potwierdza to afera z lekiem Mediator. Otóż problemy mieli wyłącznie lekarze, którzy przepisywali ten lek do celów innych(!) niż wskazania zatwierdzone oficjalnie, za to lekarze, którzy stosowali oficjalne zalecenia czyli przepisywali lek Mediator na cukrzycę, mogli spać spokojnie, nawet jeśli spowodował śmierć pacjentów. Sytuacja jest absurdalna, ale taka jest, dlatego nie ma się co dziwić, że setki tysięcy pacjentów żyje tygodniami, miesiącami, a nawet latami w bólu, podczas gdy naturalne rozwiązanie ich problemów jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy wpuścić przez skórę do szpiku kostnego nanocząsteczki leczniczych roślin. Gdy mnie ktoś pyta, ile kosztuje taki preparat z nanocząsteczkami roślin, którego nie kupi w aptece, odpowiadam zgodnie z prawdą, że jest drogi, bo jest bezcenny…